Jakub
No, zbliża się okres rekrutacji, więc może się wypowiem. Zacznę od tego, że pójście do tej szkoły zmarnowało mi rok życia – nigdy nie interesowała mnie mechatronika, co mnie podkusiło – nie wiem. Bardzo wyraźnie podkreślam – TO BYŁ MÓJ IDIOTYZM, NIE KRYTYKUJĘ SZKOŁY. Stąd też od razu uprzedzam, poza materiałem na egzamin, z którego ogólnikowo otrzymałem 90%, wyniosłem minimum wiedzy mechatronicznej z tej szkoły, bo zamiast uczyć się o rezystorach, zacząłem naukę programowania. Zaczynając od nauczycieli, nie wiem, o co chodzi innym komentującym w kwestii „dogadania się”. Z całej mojej „kariery” źle wspominam tylko jednego/ą Pana/ią, która rzeczywiście, cóż, była dosyć bezwzględna. Zastanówmy się jednak, czy to dziwne? Moja kariera szkolna pokazuje mi, że jest to wyjątkowo niski procent. Z czasem nawet okazywało się, że te „wredne belfry” to naprawdę super nauczyciele, tylko trzeba do niektórych rzeczy dojrzeć (tak, oni muszą nas czegoś tam nauczyć). Jeżeli chodzi o przedmioty zawodowe, trafili mi się ludzie, którzy urodzili się po to, aby uczyć. Jak już wspominałem – na lekcjach spałem, przeglądałem Instagrama, a koniec końców, na sprawdzian przejrzałem ze 3 prezentacje, powspominałem coś, co nauczyciel mówił, i okazywało się, że jakimś cudem udało się to wbić mi do głowy – WOW. Jeżeli chodzi o warsztaty, hmmm, super prowadzący, jednak nieco przestarzały sprzęt, więc instytucji, jaką jest MINISTERSTWO EDUKACJI A NIE ZSTI, należy się brawo za odpowiednią inwestycję w przyszłych techników. Przejdźmy teraz do tego, do czego rzeczywiście przyłożyłem się w tym miejscu, do przedmiotów „ogólnokształcących”. No jest trudno, nie ma co, ale wszyscy wiemy, jak to wygląda – są szkoły, do których się idzie i szkoły, do których idzie się uczyć. Jeżeli po ukończeniu szkoły zamierzasz pracować w branży, w której niepotrzebne jest wykształcenie lub bardziej ceni się doświadczenie, to tu nie idź, bo się spocisz, a po co? Mówię kompletnie poważnie, nie ma sensu. Super sprawa, że nikt mnie nie cisnął z przedmiotami, których nie ma na maturze lub których nie rozszerzałem, takie coś to jest po prostu głupota, a nauka na takie przedmioty to konkurs zakuwania. Jeżeli chodzi o przedmioty maturalne:
Język angielski: Nie za wiele mogę powiedzieć, uczyłem się go prywatnie od drugiej klasy podstawówki, nigdy nie musiałem się uczyć na sprawdzian, a z matur miałem kolejno 100 i 98 procent. Jedyne, co to tyle, że nauczyciel, który prowadził przedmiot, to wspaniały człowiek.
J. polski: Cóż, z Panią profesor mieliśmy różne przeprawy, jednak kiedy poszedłem na konsultacje przed maturą, aby ćwiczyć pisanie wypracowań, zmieniłem zdanie o 180 stopni, a samą naukę polskiego polubiłem na tyle, że cytaty z „Dziadów” mogę rzucać do dziś. Ustną maturę zdałem na coś koło 90%, a pisemną na 75 bodajże.
Matematyka: Zawsze miałem jakiś talent do tego przedmiotu, dlatego w klasie maturalnej wolałem uczyć się matematyki samodzielnie, własnym tempem. Pani profesor zgodziła się na taki układ, co nie odejmuje jej, że przez poprzednie 3 lata z korepetycji korzystałem „okazjonalnie”, a moje korepetycje w połowie nauki matematyki przechodziły na naukę gry na gitarze. Poziom był naprawdę dobry. Z matury miałem jakieś plus minus 75 %.
Fizyka: No orzełek tej szkoły, jedni nienawidzili, a inni kochali. Przedmiot wymagający z wymagającym nauczycielem. Ja jednak byłem w grupie nr 2. Chciałem się uczyć fizyki, pasjonuje mnie do dziś, i już wtedy wiedziałem, że jest to po prostu must-have do moich przyszłych planów. Szkoła mnie nie zawiodła, pan profesor tłumaczył wszystko tak, że nie miałem prawie żadnych problemów ze zrozumieniem tematu, a jak już się takie pojawiały, to mogłem to wprost zakomunikować, choćbyśmy mieli zmarnować całą lekcję na jednego niekumatego typa. A, no i fakultety podniosły mi wynik z matury o jakąś połowę. Na koniec mojej edukacji powiedziałem Panu Profesorowi, co o nim myślę. Zostawię treść tego wyznania dla siebie, ale dziś wypowiadam się o ww. nauczycielu w samych superlatywach. Z matury z fizyki miałem 87%.
Opinie o dyrekcji zostawiam dla siebie, bo teraz jest już nic niewarta. Po moim odejściu szefostwo nad szkołą przejął ktoś inny.
No, to chyba tyle. Wniosek jest prosty: Chcesz się uczyć i jesteś gotowy na rozgryzanie, czemu Wokulski jest idealistą (pssst, takie pytanie serio jest na sprawdzianie z „Lalki”) albo na czym polega II prawo Kirchhoffa – dobrze trafiłeś. Masz gdzieś edukację i chcesz napisać maturę, bo wypada (co ja akurat dobrze rozumiem) – nie trać czasu i nerwów.
1| 0
• odpowiedź
• 20 kwietnia 2024 o 00:33:05
• zgłoś naruszenie
mgr Renata Fudała
Dzień dobry,
Bardzo mi miło, że uczeń naszej szkoły odnosił (i mam nadzieję, że nadal odnosi) takie wyniki w nauce. Co do opinii o niektórych wykładowcach czy przedmiotach nie ze wszystkimi się zgadzam, natomiast kilka z nich jest dość trafnych.
Do tej jakże wyczerpującej wypowiedzi pozwolę sobie dodać, że to głównie od Państwa zależy jak będzie wyglądała Państwa edukcacja - w tej, czy w każdej innej szkole. To jak wiele Państwo z tych zajęć wyniosą również.
Dokładamy wszelkich starań, by ta wiedza była przekazywana Państwu w zrozumiały, przyjemny i efektywny sposób, a czas spędzony w szkole pozostał na długo w waszej pamięci jako wspaniałe przeżycie i przygoda, którą będziecie ciepło wspominać, i której wspomnienie wypełni wasze serca, zaświeci w mroku i rozjaśni dni parszywe.
Ponadto w szkole są wiadra.
Nowe wiadra... Zakupiliśmy kilka plastikowych różnokolorowych wiader, szmat i mopów do szorowania parkietów.
Jakiś czas temu w wyniku nieszczęśliwego wypadku, zniszczeniu uległy dwa wiadra. Pamiętam ten dzień, gdy się dowiedziałam - to było rok temu, przed wakacjami. Nie mogłam zrozumieć jak do tego doszło. Z tego co mi wiadomo jedno z tych wiader zsunęło się z okna i spadło na dół. Uległo całkowitemu zniszczeniu. Drugie zsunęło się ze schodów i odłamało. Choć to drugie było częściowo sprawne, straciliśmy jedno i drugie.
Obecnie, jak już wspomniałam posiadamy kilka sztuk nowych wiader - dokładnie 8, ponieważ miesiąc temu jedno z nich uległo zniszczeniu. Feralnego dnia trwały prace przy przycinaniu gałęzi drzew. Nie wiem dlaczego, ale wiadro stało wtedy pod jednym z tych drzew. Gdy mężczyzna odciągł gałąź, ta uderzyła właśnie w to wiadro i roztrzaskała je w drobny mak. Widziałam to przez okno - to wiadro i to zdarzenie. Teraz ktoś może zapytać ,,No dobrze, ale skąd się tam wzięło i kto je przyniósł?" Nie wiem, gdybym wiedziała, to wyciągnęłabym stosowne konsekwencje. Trudno... Stało się, i tyle. Patrząc z innej perspektywy - mamy 8 sprawnych, nowych wiader.
Życzę wszystkim udanej nauki i równie udanych zbliżających się wakacji.
0| 0
• odpowiedź
• 23 kwietnia 2024 o 12:45:45
• zgłoś naruszenie