Absolwent
Ukończyłem technikum, kierunek - technik mechatronik. Chciałem bardzo dostać się do owego technikum z powodu oferowanych kierunków. Szkoła jak szkoła, nie powiem o niej źle. Schludny budynek, mające pewne wady ale który ich nie ma. Pierwsze wrażenie - ciekawa szkoła, może być dobrze. Nadszedł początek roku szkolnego, gdzie dyrektorka Pani Renata dała jasno do zrozumienia, że do 4 klasy dostają się nie liczni, hmmm jak ich nazwała, a no tak cyborgami. Obaliliśmy oczywiście ten mit, próbując i kombinując ile się da, bo nie dało rady wytrzymać z niektórymi nauczycielami, którzy nie wiadomo co od nas momentami chcieli. Pierwsza klasa jak pierwsza klasa, przedmioty ogólne nie mające większego znaczenia w życiu, wspominam je dobrze, bo przynajmniej na tych lekcjach nie bolał mnie brzuch od stresu i miałem ochotę uczęszczać te zajęcia. Fizyka z Panią Małgorzatą, która całe szczęścia opuściła nas po pierwszym roku. Nie stosowała się kompletnie do systemu oceniania, potrafiła postawić za jedną rzecz, aż 3 oceny niedostateczne wagi sprawdzianu (3) Z tego co pamiętam było tą rzeczą ściąganie. Jedynka wagi 3 za ściąganie, sprawdzian i frajerstwo za to, że dałeś się złapać. Przed zmianą regulaminu w ogóle był kosmos z ocenianiem. Po otrzymaniu jedynki wagi 3 ze sprawdzianu, mogłeś dostać taką ocenę wagi 4 z poprawy :) Wychodzi na to, że z automatu otrzymujesz ocenę wagi 7 - jedyneczka. Bardzo motywujące dla osób rozpoczynające przygodę w średniej szkole. Poruszmy sprawę matematyki z Panią Jolantą, na pierwszej lekcji pamiętam jak mówiła, że nie będziemy potrzebować korepetycji, bo to właśnie ona nam tak dobrze wytłumaczy i ze wszystkim jak mamy problem mamy do niej przyjść. Niestety z biegiem czasu owego "gadanie" wszystko zweryfikowało. Było odwrotnie, każdy z nas z początku bał się otrzymania oceny niedostatecznej ale jak dostawaliśmy oceny za nie zrozumienie kolejnych prac domowy to mieliśmy już dość i dopadła nas totalna znieczulica do tych ocen. Praktyki szkolne rozpoczynające się w drugiej klasie to jest dramat, pokazywanie filmików jak ktoś się wkręca dosłownie w maszynę, następnie do końca roku szkolnego robiliśmy kłódki dla szkoły na tokarkach, dotykaliśmy też frezarek. Przypomnę tylko, że maszyny były z lat 60 ubiegłego wieku. Niesamowite było to, że nie ważne jak się starałeś dostawałeś losowe oceny, a osoba, która skoczyła po mleko dla nauczyciela od warsztatów otrzymywała z automatu 6. Śmiech na sali dosłownie i ta ciągła gonitwa, aby zrobić jak najwięcej - obóz pracy. Przypomnę, że za coś takiego w zawodówce uczniowie otrzymują pieniądze, małe ale zawsze starczy na podstawowe potrzeby ucznia w owym wieku. Nadszedł czas przygotowania do pierwszego egzaminu. Nie wspominam tego za dobrze z Panem Profesorem Rafałem z politechniki. Z początku uczyliśmy się teorii, teoria jak teoria trzeba ją znać i tyle. Przeszliśmy do zajęć praktycznych, jak kogoś nie było na jednych zajęciach z powodów z zdrowotnych to afera, że nie chciało się przyjść i, że nie pomoże. W skrócie radź sobie sam albo licz na pomoc "kolegów" dla których jesteś konkurencją na rynku pracy, mówię o tych "ambitniejszych". Jakoś udało zaliczyć się ten przedmiot i egzamin. Nie bójcie się jest banalnie prosty jak puzzle, nie musicie znać teorii, wystarczy minimum. Pan Profesor Radosław, człowiek złoto. Super podejście do młodzieży, zachęca do wszystkiego. Każda lekcja prowadzona przez Pana Radosława pozostawia uśmiech na twarzy i liczysz na kolejne zajęcia. Wiadomo są łatwe i ciężkie tematy ale u tego Profesora trzeba bardzo chcieć, aby nie zdać. Pan Grzegorz również od przedmiotów zawodowych, super podejście do ucznia, jak do studenta. Każdego szanuje, wie jak wszystko wygląda w naszym wieku, stara się wszystko wytłumaczyć, nie jest ciężko zdać, wystarczy uczęszczać na zajęcia. Dobra koniec tego dobrego. Egzamin zawodowy - Programowanie. Otrzymaliśmy bardzo miłego nie ogarniającego nauczyciela Pana Andrzeja Sz. Pracownia w której "uczyliśmy" się programować to był żart, podkładki pod myszkę z tektury, klawiatura sklejona od nie wiem czego, brud i syf w skrócie, a komputery pamiętają chyba jeszcze osoby z przed 20 lat. Dramat, sprawdziany z "programowania" to był żart. Nauczyciel potrafił oblać mnie za to, że program wyrzucało mi na 3 stanowiskach i przez dosłownie godzinę jedynie co udało mi się zrobić to zalogować się i patrzeć na pulpit. Dobrze, że nauczyciel był łaskawy i koniec końców jak już wiedział, że jego kariera dobiega końca po super zdawalności 30% w ubiegłym roku to postanowił iż wpisze mi ocenę dostateczną za ten sprawdzian. Zapomniałem jeszcze wspomnieć, że do szkoły zawitał młody, pełen energii i ambicji Pan Paweł uczący fizyki. Co tu dużo mówić, też ma podejście jak do człowieka, a nie do maszyny, która ma wiedzieć wszystko. Wymagający ale jak ktoś chce to wszystko jest do przejścia. Nauczyciele o których się wypowiedziałem pozytywnie zawsze dawali szansę do momentu zaliczenia, więc na +. Dobrze, wracając do programowania. Otrzymaliśmy "super" nauczyciela Pana nie pamiętam jak miał na imię ale jego nazwisko to F. Nie chcę przytaczać nazwisk, bo zaraz ktoś usunie komentarz pod pretekstem rodo, czy też innych śmiesznych argumentów....Skąd ja to znam. Pan F to ja nie wiem co on w ogóle robił w tej szkole, jeden z egzaminatorów, który już chyba nie nadawał się w tym wieku na jakąkolwiek styczność z młodzieżą. Mówił, że jak ktoś podejdzie do egzaminu to nie zdaje i tym sposobem wypisało się parę osób i większość też się zastanawiało czy tego nie zrobić. Przeżyliśmy Pana F, który wykłócał się z innym egzaminatorem z centrum na Kopcińskiego. Każdy z nich miał inne zdanie ale ten Pan z Kopcińskiego też złoty człowiek, super egzaminator jedyna osoba, która potrafiła wyjaśnić i rozjaśnić cokolwiek. Chciał nauczyć i zawsze oczekiwał na nasze pomysły, a nie leciał schematem jak Pan F. Ooo jeszcze muszę wspomnieć o Panu S. również z Kopcińskiego. Człowiek, który tak nie rozumiał jak "klikać" w komputer. Milion prac i oczywiście jedyna zasada. Wszystko musi być zaliczone, bo co z Ciebie za technik z jedynką....Tym sposobem każdy miał zagrożenie tydzień przed wystawieniem ostatecznych ocen :) Wracając. Rozpoczął się egzamin zawodowy, do którego przygotowania szły pełną parą - graliśmy w uno, bo nauczyciel Pan F to nie wiedział co z nami jeszcze ćwiczyć jak większość nic nie umiała. Proszę, niech szkoła nie chwali się dobrymi wynikami z egzaminu zawodowego z programowania, gdyby nie to, że otrzymaliśmy dokładnie ten sam egzamin z przed 2 lat to 90% osób, by nie zdało. Więc serio oszczędźcie sobie mówienia, jacy wy jesteście "zajebiś..." Po ukończeniu usłyszeliśmy tylko, że jak chcemy to możemy iść pracować do gillette, śmieszne. Pracować na taśmie ciekawa opcja. W technikum obok zaoferowali energetykom pracę w elektrociepłowni, całkiem fajne pieniądze na początek, można zdobyć dużo praktycznej wiedzy. Generalnie szkoła im to załatwiła, a nam? Totalne 0. Jeszcze zapomniałem pochwalić Panią Halinę od polskiego. Super podejście, niesamowita kobieta, mająca zapał do pracy, chcąca przemówić nam do rozsądku. Najlepsza polonistka jaką miałem. Wracając jeszcze do pracy. Technikum jest to takie miejsce, gdzie najlepiej zdobyć jak najwięcej certyfikatów, dyplom technika i uciekać. Uczyłeś się wszystkiego, a nie umiesz nic taka jest prawda i tak będziesz traktowany później w przyszłości. Jeśli myśli o integracji, wycieczkach szkolnych to jesteś w dużym błędzie, dyrekcja dosłownie na nic nie pozwala, a jedyne wyjścia jakie mieliśmy to do kina, gdzie potem musieliśmy wracać do szkoły na kartkówkę :) Relaksujące wyjście w skrócie i do EC1 to już było lepsze. Uczniowie mający 18+, czwarta klasa 20 oczywiście, nie mogą wyjść na zewnątrz, aby zapalić, zrobić cokolwiek. Wyjść do głupiego sklepu, który jest naprzeciwko szkoły, lub też stacji obok - niesamowite. Jak już zakazują wyjścia z budynku to powinni zrobić palarnię. Każdy ma swoje potrzeby, a nauczyciele muszą się chować po toaletach, aby załagodzić swój nałóg. W skrócie bardzo nieprofesjonalne podejście do ucznia, szkoła miała być dla nas, a nie jest. Wszystko co wam obiecują na początku to jak z jakimkolwiek rządem - nigdy się nie wydarzy. Jedyne co mogę pozytywnego jeszcze powiedzieć jest to, że ukończyłem placówkę i nie będę musiał widzieć na co dzień 80% nauczycieli, którzy jedyne co wnieśli do mojego życia to depresję i stany lękowe. Mam nadzieję, że moja opinia nie zostanie usunięta, a Pani dyrektor jak i cała dyrekcja łącznie z nauczycielami, którzy są tam z przypadku wezmą sobie to do serca i mimo "słabej" pensji na którą się godzili idąc na specjalizację nauczycielską, będą chcieli się zmienić. Jeśli straciliście zapał do pracy to droga wolna, dużo jest miejsc pracy, ale oczywiście nie z tyloma godzinami :) Pozdrawiam technik mechatronik, przyszły, niedoszły inżynier.
17| 6
• odpowiedź
• 30 grudnia 2022 o 13:08:54
• zgłoś naruszenie